gru 03 2015

pierwszy dzień


Komentarze: 5

Dzisiaj pierwszy dzień. Pierwszy mojej "spowiedzi"...po co to robię? bo może nikt nie chce mnie słuchać...nikt, komu ja chciałabym powiedzieć. Powiedzieć wszystko i nic.

Nie jestem poukładana...tzn w głowie mam poukładane, ale nie w życiu. Choć czasem myślę, żę gdyby w główce było ok to w życiu też by było. Niby jest ok , ale w sumie...czasem chyba naprawdę sama nie wiem czego chcę. Ogólnie to wiem...bo chcę męża i dziecko...ale jakos tak nie wychodzi...bo dziecko raz tylko nie wyszło...a mąż nie wychodzi mi od dłuższego czasu.
 To wszystko przez mojego ojca i jego wyznaczniki życiowe..."Masz męża, dziecko i prawo jazdy...to jesteś kimś"...a ja nie mam niczego...tzn niczego z tej całej świętej trójki...

W pracy się już wypaliłam. 7 lat w jednej firmie z coraz to nowszymi matołkami...i nie...nie obrażam...ja tylko stwierdzam fakty. Ale cóż, ja nie zatrudniam choć jestem zastępcą "wodza najjaśniejszego"...

Od ok 4 lat,może dłużej, nie mieszkam z rodzicami.I dobrze...jak wracam choćby na chwilę do nich(bo mi się czasem zatęskni za rodziną) to po 15 min wiem, że cenię sobie spokój i ciszę...i zaraz chcę wracać do siebie...w sumie "do siebie" to też pojęcie względne...bo mieszkam z facetem. heh mieszkam i nie mieszkam...bo tylko w weekendy jesteśmy razem. On pracuje poza granicami kraju...Pan Perfekcyjny...Pan Idealny...Pan Biała Rękawiczka...

Dlatego właśnie szukam ucieczki...ucieczki takiej innej niż wszystkie...ale teraz pora sprzątać...zaraz będzie sobota...i...wiadomo :/

p.s.27 lat to jeszcze nie 30stka...prawda?

bardziejtrzydziestka : :
03 grudnia 2015, 19:27
Rob wszystko by byc szczesliwa :) to najwlasciwsza droga. Milego wieczoru :)
03 grudnia 2015, 19:24
trzeba iść tam gdzie mówi rozum...wiem...ja słucham całe życie serca i mam tak jak mam...ale co zrobić, że serce jest silniejsze?:/ no cóż...może to się jeszcze jakoś wszystko poukłada...miłego wieczoru :)
03 grudnia 2015, 19:00
To bardziej strach przed samotnoscia. Moj poprzedni zwiazek taki byl. Widzialam sie z nim tylko na weekend. 3 lata wytrzymalam. To nie bylo to. Tylko cierpialam tesknilam a na koniec sie okazalo ze facet romansowal z innymi przez neta. Zycie jest za krotkie by je tak marnowac :)
03 grudnia 2015, 18:29
dzięki :) no fakt...szczęśliwa nie jestem...ale trudno jest odejść...może to przyzwyczajenie...hmmm...ale czy można przyzwyczaić się do kogoś kto jest dobę w tyg w domu? nie wiem...
03 grudnia 2015, 18:19
Pewnie ze tak :) 3lata to duzo... Wszystko moze sie zmienic. Twoj Tato nie ma racji. Masz prace jestes samodzielna. Masz mieszkanie. Prace zawsze mozna zmienic... Faceta tez. Bo chyba nie jestes z nim szczesliwa... a szukanie meza na sile nie sprawdzi sie...

Dodaj komentarz