Najnowsze wpisy


sty 13 2016 co by tu....
Komentarze: 3

Zaniedbałam bloga...widać gołym okiem. Nie mam czasu ani ochoty...i może też nie dzieje się nic ciekawego. ..sama nie wiem...nie chce mi się nic...totalnie...kupilam jedynie dwie książki. Jakieś poradniki czy coś w tym stylu..."Odwaga. Pokonaj strach, zyskaj pewność siebie i ciesz się życiem"Debbie Ford oraz "miłość toksyczna. Miłość dojrzała.  Coaching ralacji"Maciej Bennewicz...i będę czytać...ciekawe czy coś mi to naświetli...czy jeszcze bardziej namiesza mi w głowie. ..:/   Fizycznie czuję mega źle. ..psychicznie jeszcze gorzej...Czuję że Groszek mnie zostawia :/ takie mam sny...

 

P.s. czeka mnie spokojny weekend. ..chyba...bo Pan Perfekcyjny ma zostać w trasie...oby...

bardziejtrzydziestka : :
sty 06 2016 On...
Komentarze: 8
Może właśnie tak ma być. Tak, że nie jest idealnie…bo chcemy zawsze żeby wszystko było idealne. Całe nasze życie. Ale ono takie nie jest…i nigdy nie będzie. Dziś mam złe samopoczucie. Źle się czuję fizycznie…brzuszek boli :/ ale dziś nie o tym…wczoraj się widziałam z Nim…był u mnie….choć bałam się strasznie bo…Pan Perfekcyjny mógł wrócić w każdej chwili…ale nie wrócił dzięki Bogu…dziś chciałam o Nim…bo to ważny człowiek w moim życiu…a było to tak… Zima…nie pamiętam dokładnie daty ale pamiętam , że nasze pierwsze spotkanie było wtedy kiedy tak mocno sypał śnieg. Dokładnie tak jak dziś. Wracałam z pracy…było po 21 a pisałam z Nim kilka dni wcześniej. Poznaliśmy się na czymś takim jak FunSkan. Anonimowy czat w postaci smsów który miała w usłudze sieć Plus. Wyszukiwał on zarejestrowane osoby, które mieszkają jak najbliżej nas…ale… To nie miało być tak…to nie miał być mój mężczyzna…bo miałam zranione mocno serce przez innego faceta. Chciałam tylko zapomnieć…No i tak pisaliśmy ze sobą kilka dni…mieszkał jakieś 4 km ode mnie ale i tak nie kojarzyłam kim jest. Bywałam w tamtej miejscowości czasem ale wiadomo…nie zna się wszystkich. Poza tym jest ode mnie rok młodszy…no…dokładniej półtora roku…z tego się czasem śmiał. Wracałam więc do domu. Poprosiłam koleżankę , żeby zostawiła mnie na przystanku autobusowym…z tego miejsca miałam jakieś 400m do domu. Mieszkałam wtedy jeszcze z rodzicami. Bałam się…wiedziałam , że niedaleko mojego domu On już na mnie czeka…szłam z różnymi myślami…”po co mi to?”, „ bez sensu, przecież on jest młodszy”…i na pewno inne, podobne myśli…teraz już nie pamiętam...minęło 6 lat…Zobaczyłam go…szedł w moją stronę…w ciemnej kurtce z kapturem…sypał śnieg…ale…moje serce biło coraz mocniej. Przywitaliśmy się…rozmawialiśmy chyba nie specjalnie jakoś długo…nie pamiętam :/ i nie pamiętam też czy pocałował mnie na pierwszym…nie…chyba to było kolejne spotkanie…nie wiem…ale…tak bardzo podobały mi się Jego oczy…takie ciemne…i ta słodka mina chłopca… Sportowiec…heh…grał w piłkę…nie wiem już czy amatorsko …ale grał…kochał piłkę ponad wszystko. I jest tak do dziś…dziś trenuje młodych chłopców…i naprawia komputery  taki zdlony  To nie była miłość od pierwszego wejrzenia…byliśmy razem na imprezie. I wtedy zapytał czy chcę być już Jego…chciałam…niczego innego w życiu nie chciałam tak bardzo…po prawie 4 tyg zaproponowałam spędzenie razem czasu…całej nocy…chciałam zobaczyć jak to jest być z Nim blisko. Pojechaliśmy do hotelu…byłam w takiej panice , że wypiłam prawie całe wino na rozluźnienie i…zasnęłam…następnego dnia…postanowiliśmy już zawsze być razem…jakoś tak wyszło, że…naszym hasłem przewodnim związku było „zawsze na zawsze”…i tak było…zakochani ponad wszystko…dzieliło nas kilka km ale…byliśmy w stanie pieszo przejść te kilometry byle widzieć się choćby krótki czas…Nigdy nikogo nie kochałam tak bardzo…i….chyba nigdy już nie będę…po chyba 2 latach postanowiliśmy zamieszkać razem…i…przez pierwsze kilka miesięcy było cudownie. Tyle czasu spędzać razem…i kochaliśmy się codziennie…było idealnie ale potem nastała rutyna. Moja zazdrość była zbyt intensywna…on „uciekał” na grę w piłkę coraz częściej…i…wszystko powoli zaczęło się sypać…Po wielu rozmowach, kompromisach i obietnicach było lepiej…Ja chciałam być jego żoną…On…pewnie też chciał ale nie wtedy…po jakimś czasie mi się oświadczył…moja reakcja była chyba inna niż On oczekiwał….bo to u Niego widziałam łzy w oczach…A ja…czułam , że zrobił to przez moje „gadanie i stękanie”…choć do dnia dzisiejszego zaprzecza…Po 4 albo 5 mies już nie mieszkaliśmy razem…Obiecał , że jeden dzień w tyg będzie dla mnie…zrobiłam kolację…czekałam na Niego…poszedł na piłkę…wkurzyłam się i zadzwoniłam do kumpla.( myślał , żę między mną a nim coś było…nigdy w życiu:/ )…wypłakiwałam się mu przez kilka godzin…a mój kumpel…chronił go. Mówił , że to tylko piłka…nie inna kobieta. Fakt…On nigdy nie rozglądał się za innymi kobietami. Zawsze trzymał mnie za rękę kiedy gdzieś byliśmy…nawet jeśli byliśmy pokłóceni…Wracając do domu spotkałam po drodze sąsiada i jego kumpla. Razem wracaliśmy do domu…na schodach zaproponował mi drinka u siebie…a mój to wszystko widział…o czym ja nie wiedziałam…Po chwili wahania , zgodziłam się…tylko dlatego, żę byłam wściekła na Niego…gadaliśmy z sąsiadami do rana…chyba do 5 :/ o tym jaki to kiepski blok…jakich mamy durnych sąsiadów i że za dużo się płaci czynszu i takie tam…potem o związkach…nic innego…ale wiem….przegięłam z czasem. Wróciłam do domu…mój nie spał…a rano…wyprowadził się…praktycznie bez słowa…i tak to się skończyło…. Dużo by jeszcze o tym pisać…ale…widocznie tak miało być, że każdy musiał dostać kopa od życia, żeby zrozumieć… p.s. tym sąsiadem był Pan Perfekcyjny…ale nie od razu zaskoczyło…zdecydowanie nie od razu…dopiero po ok 2 mies…wszystko potoczyło się szybko…jak burza…zdecydowanie za szybko…kolejna „zabawa w dom”…
bardziejtrzydziestka : :
sty 04 2016 spokojny wieczór. ..
Komentarze: 9

Jednak wrócił.. Pan Perfekcyjny robi mi co jakiś czas takie "niespodzianki". Niby w trasie a jednak wieczorem wraca bez uprzedzenia.Hmmm...sprawdza mnie? Nie ufamy sobie...to pewne...ani ja jemu ani on mi...tyle że ja mu nie daję powodow. Wiem wiem...mówię o tym że on gdzieś łazi a ja sama spotykam się z Nim...no ale...ja nie mówię że go kocham itd a on ciągle to powtarza. W jego ustach słowa "kocham cię" mają brzmienie jak "wypierz mi to"...no...czyli mnie denerwują i nic nie znaczą.. na jego "prośby" mam tzw wyjebanizm...za przeproszeniem...no bo ja zawsze taka byłam.  Kocham gotować, prać, prasować itd...ale jesli ktos mowi mi "wyprasuj mi to"...to nie lubię. Nie lubię tonu rozkazujacego. "Czy możesz mi to wyprasowac?"...tak...to brzmi lepiej...tak już mam...no i Pan Perfekcyjny zawsze używa tonu rozkazujacego co mnie denerwuje i zawsze przez to są kłótnie itd...Za to On...On nigdy tak do mnie nie mówił. ..bo ja z Nim bylam prawie 4 lata...i jak dobrze pójdzie to będę znowu...poza tym. PP miał już żonę. ..i o kolejnej. ..no way...nie ma mowy...za to On...Chce. ..tzn tak mi mówił...bo byliśmy zaręczeni nawet...ale o tym kiedyś. ..narazie nic nie mogę. ..tylko czekam co dalej z Groszkiem...bo od niego to wszystko zależy...

 

P.s. Groszku...mamusia mówi "nie teraz Kochanie, nie z tym tatusiem".. 

bardziejtrzydziestka : :
sty 04 2016 dziwne nastroje...
Komentarze: 6

Zaczynam mieć siebie dość...Pan Perfekcyjny pojechał. Nawet nie dostał buziaka na pożegnanie. Sama nie wiem dlaczego. Pewnie dlatego , , że znów nie Spałam w nocy. Od kiedy tu jest czyli prawie 2 tyg, nie przespałam żadnej całej nocy. Tak chrapie. Mamy kawalerkę więc nawet nie ma innego miejsca na spanie niż jedno łóżko.  Dobrze że chociaż jest duże to kładę się w drugim koncu ze słuchawkami na uszach i slucham muzyki. No i nie spie...nie wiem...on nie chce iść do lekarza. Bo po co. A ja się muszę męczyć. ..wiec bylam zla i nie pożegnałam się z Nim...tzn oprocz krótkiego "czesc"...ogarnęłam mieszkanie i siebie.  Wkrotce wychodze do pracy...i to...to uczucie...kiedy stoję przed lustrem i patrzę na ...moj brzuszek...15 tydz...chyba...przytylam...to pewne...zawsze bylam szczupla. Przy wzroscie 172cm mialam 58 kg wiec nie bylo zle...a teraz to widac...61kg...i wszystko w brzuszek...i trochę w biust i w tyłek też sporo. Reszta bez zmian. Fizycznie czuję się raz tragicznie a innym razem ok...chcialabym czegosc innego. Normalnego życia i sookoju...z Nim...ale...patrzę wciąż na ten brzuszek i...tam jest Groszek...moje kochanie...ledwo zipie bidulek...i albo przetrwa albo...właśnie dlatego nie lubię teraz siebie. Przez to jak wyglądam i przez to że mam dziwne mysli. Pan Perfekcyjny wczoraj miał minę zbitego psa. Powiedzial ze czuje ze go juz nie kocham bo nie chcę być z nim blisko . Nie mówię mu ze go kocham, nie caluje, nie tule...nie robie tego bo nie kocham go...i to nie jest Jego wina. On...nawet gdyby nie istniał. ..i tak Pan Perfekcyjny doprowadzil do tego ze jest jak jest...no cóż. ..

 

P.s. pierwszy raz zrobilo mi się przykro jak spojrzałam na PP...ale pora myśleć w końcu o sobie...

bardziejtrzydziestka : :
sty 01 2016 zaczynamy od nowa
Komentarze: 8

No to mamy Nowy Rok.  Ciekawe co on mi tym razem przyniesie. Jestem spokojniejsza...mam kilka planów. ..postanowień.  Jak każdy ;) Sylwester był przekomiczny. ..za sprawą jednego kolegi Pana Perfekcyjnego. Przez cały rok się tyle nie śmiałam co wczoraj:) jeszcze leżę w łóżku. ..wszystko mnie boli. Zwłaszcza dłonie. ..nie wiem tylko dlaczego. ..hmmm...jakieś śniadanie muszę ogarnąć. Bo przecież nikt mi nie zrobi.  Oczywiste...heh 

 

P.s. On...powiedzial to...♥ 

bardziejtrzydziestka : :