Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08
|
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
Archiwum 08 grudnia 2015
Wtorek…przez jednych znienawidzony, przez innych traktowany jak każdy inny dzień tygodnia. Tak jest właśnie ze mną…nie jest dla mnie ważne już jaki mamy dzień tygodnia…
Byłam dziś na pobraniu krwi, w końcu się zebrałam w sobie na to i inne badania. Zobaczymy co z tego będzie…za dużo stresu…ale…jak go uniknąć?
Moja praca mnie dobija…już nie łączę jej z prywatnym życiem…ale jednak ona silnie wpływa na moje samopoczucie i ogólne nastawienie do życia…Większość mówi mi „ miej to w du***”…ale jak można mieć? Z-ca kierownika , który czuje się gorzej niż mop do podłogi. Nikt tam już nie liczy się z moim zdaniem…a naprawdę…przy 15osobowej ekipie maksymalnie 5 osób zna się na swojej pracy i są zaangażowane…reszta to przypadkowe osoby i takie , które nie nadawają się do zamiatania podłóg…ale cóż …ja nie zatrudniałam…i tacy pracownicy (oprócz tej piątki) jaki szef…
Mam dość…dlatego liczę, że albo będzie ok i pójdę na zwolnienie…albo będzie jak ma być i zmienię pracę…
Ciągle jestem głodna…jem…wszystko co się da…zawłaszcza mięso w każdej postaci…głownie kebab itd.:/ wiem, że nie powinnam…bo już po sobie widzę, że za chwilę nie wejdę w żadne spodnie…tyłek rośnie a mi się uśmiecha na widok jedzenia…co robić?...Dziś już tak dużo nie myślę o tym co wczoraj…Pan Perfekcyjny jest gdzieś…sama nie wiem gdzie…w sumie nigdy konkretnie nie wiem gdzie jest…mniejsza z tym…jest cicho i spokojnie…oprócz pralki która zaraz odleci:P taka jest głośna
Tęsknie za Nim…dziś z Nim rozmawiałam…chwilkę wcześniej też…przez tel jedynie ale...zawsze lepsze to niż nic…jutro się widzimy…mam nadzieję, że już się nie rozpłaczę…jak wczoraj…serducho mi zaraz wyskoczy…ale…pora się w końcu opanować…jeszcze jeden raz ciuszki do pralki, prysznic…i do łóżka…włączę sobie jakiś film może…pora zacząć wieczorami się relaksować…
p.s. Serduszko bije tak, jak wtedy pod garażem rodziców…kiedy pierwszy raz mnie pocałowałeś…