Komentarze: 5
Dzisiaj pierwszy dzień. Pierwszy mojej "spowiedzi"...po co to robię? bo może nikt nie chce mnie słuchać...nikt, komu ja chciałabym powiedzieć. Powiedzieć wszystko i nic.
Nie jestem poukładana...tzn w głowie mam poukładane, ale nie w życiu. Choć czasem myślę, żę gdyby w główce było ok to w życiu też by było. Niby jest ok , ale w sumie...czasem chyba naprawdę sama nie wiem czego chcę. Ogólnie to wiem...bo chcę męża i dziecko...ale jakos tak nie wychodzi...bo dziecko raz tylko nie wyszło...a mąż nie wychodzi mi od dłuższego czasu.
To wszystko przez mojego ojca i jego wyznaczniki życiowe..."Masz męża, dziecko i prawo jazdy...to jesteś kimś"...a ja nie mam niczego...tzn niczego z tej całej świętej trójki...
W pracy się już wypaliłam. 7 lat w jednej firmie z coraz to nowszymi matołkami...i nie...nie obrażam...ja tylko stwierdzam fakty. Ale cóż, ja nie zatrudniam choć jestem zastępcą "wodza najjaśniejszego"...
Od ok 4 lat,może dłużej, nie mieszkam z rodzicami.I dobrze...jak wracam choćby na chwilę do nich(bo mi się czasem zatęskni za rodziną) to po 15 min wiem, że cenię sobie spokój i ciszę...i zaraz chcę wracać do siebie...w sumie "do siebie" to też pojęcie względne...bo mieszkam z facetem. heh mieszkam i nie mieszkam...bo tylko w weekendy jesteśmy razem. On pracuje poza granicami kraju...Pan Perfekcyjny...Pan Idealny...Pan Biała Rękawiczka...
Dlatego właśnie szukam ucieczki...ucieczki takiej innej niż wszystkie...ale teraz pora sprzątać...zaraz będzie sobota...i...wiadomo :/
p.s.27 lat to jeszcze nie 30stka...prawda?